Jak widzicie dzisiaj ani słowa o Andaluzji i Hiszpanii. Wszystko dlatego, że obiecałam mojej ostatniej grupie, że wspomnę o nich na moim blogu. A trafiła mi się jedyna, w tym kończącym się już sezonie, objazdówka! I to do Portugalii! Na pokładzie przesympatyczni turyści – studenci Uniwersytetu III wieku z Olsztyna.
Nie była to moja pierwsza podróż do tego kraju, miałam już wcześniej okazję pojechać do Portugalii, jednak za każdym razem jak tam jestem odkrywam ją na nowo. Niby tak blisko Hiszpanii, a jednak tak dużo różnic widocznych gołym okiem.
To co rzuca się w oczy od razu po wjechaniu do Portugalii to hektary zieleni. Możecie jechać i jechać i jechać i jedyne co widzicie to dęby korkowe i eukaliptusy. Zabudowań poza dużymi aglomeracjami praktycznie nie widać. To co dominuje to słynne „korki”. W końcu Portugalia jest głównym producentem i eksporterem korka na świecie. I nie tylko dotyczy to korków do butelek z winem, ale również pamiątek (torebki, portfele, buty, etui). Jednak tym razem kiedy przejeżdżaliśmy przez te „zielone” tereny coś się zmieniło… Pożary. Nie trzeba przypominać, że w tym roku kataklizm ten bardzo mocno dotknął Portugalię, widzieliśmy to wszyscy w telewizji. Jednak będąc tam, jadąc i widząc wszystko czarne i spalone, nie sposób nie myśleć o tym co przeżyli Portugalczycy w ciągu ostatnich kilku miesięcy.
Nasza podróż zaczęła się w Lizbonie. To miasto zawsze mnie zachwyca. Ma w sobie coś, co sprawia, że chce się tutaj wrócić. Niesamowite położenie – na wzgórzach, nad rzeką Tag, ze wspaniałymi dzielnicami i zabytkami oraz słynnymi tramwajami, którymi oczywiście musieliśmy się przejechać.
Skoro Lizbona to oczywiście zabytki związane z wielkimi odkryciami geograficznymi. Pomnik Odkrywców w dzielnicy Belem i klasztor Hieronimitów. Pierwszy powstał w 1960 roku z okazji 500 – letniej rocznicy śmierci księcia Henryka Żeglarza, którego uważa się za ojca portugalskich sukcesów związanych z odkryciami nowych lądów. Pomnik ma 52 merty wysokości i kształt karaweli, z prawej i lewej strony pojawiają się słynne postaci, które zasłynęły w historii kraju.
Za pomnikiem wyłania się olbrzymi klasztor Hieronimitów. Zbudowany w XVI wieku w ramach podziękowania za szczęśliwą podróż Vasco da Gamy do Indii. Cały kompleks jest uważany za perłe i najlepszy przykład stylu manuelińskiego, będącego specyficznym dla Portugalii połączeniem gotyku i renesansu. W klasztorze znajdują się groby króla Manuela I i jego żony Marii Aragońskiej oraz króla Jana III i jego żony Katarzyny Habsburg. Są tam też nagrobki żeglarza Vasco da Gamy i pisarza Luisa de Camõesa. W arkadach klasztoru znajduje się granitowa płyta, pod którą spoczywa najsłynniejszy portugalski poeta Fernando Pessoa. 13 grudnia 2007 r., podczas szczytu Unii Europejskiej, na terenie klasztoru podpisano formalnie tzw. Traktat Reformujący Unię Europejską, odtąd nazywany Traktatem Lizbońskim.
Oczywiście oprócz zwiedzania musieliśmy również posmakować Portugalii. Sardynki sprzedawane w puszkach z datą urodzenia, słynne ciasteczka z Belem czy wiśniówka sprzedawana w małych kieliszkach na środku ulicy. I wina… nie tylko słynne Porto, ale również moje ulubione Vino Verde, czyli wino zielone! Nie, nie jest zielone, pochodzi z bardzo zielonych terenów Portugalii stąd jego nazwa.
Skoro mowa o odkryciach geograficznych, to nie mogło zabraknąć słynnego Cabo da Roca… nie, nie, nie stąd odpływali żeglarze, to najdalej na zachód wysunięty punkt Europy. Jednak zawsze jak tu jestem i widzę ocean oraz pomnik, na których widnieje napis: „ Tu kończy się ziemia i zaczyna morze…” myślę o tych żeglarzach, którzy płyneli w nieznane…
Ostatniego dnia przed wylotem zawitaliśmy do Fatimy. W końcu w tym roku obchodzimy setną rocznicę objawień Matki Boskiej Fatimskiej. W chwili objawień Najświętszej Maryi Panny, Łucja de Jesus, Franciszek i Hiacynta Marto mieli po dziesięć, dziewięć i siedem lat. Cała trójka mieszkała w Aljustrel, w miejscu należącym do parafii fatimskiej. Objawienia miały miejsce na małym skrawku ziemi należącym do rodziców Łucji, nazywanym Cova da Iria, i znajdującym się dwa i pół kilometra od Fatimy na drodze do Leirii. Matka Boża ukazała się im na krzewie zwanym ilex, będącym karłowatą odmianą dębu, mierzącym nieco ponad metr wysokości. Franciszek widział Maryję, lecz Jej nie słyszał. Hiacynta Ją widziała i słyszała. Łucja natomiast widziała, słyszała i rozmawiała z Nią. Objawienia miały miejsce około południa.
O tej porze roku nie było już wielu pielgrzymów, ale języka polskiego nie zabrakło. Zapaliliśmy świeczki, odwiedziliśmy pastuszków w bazylice i każdy miał czas, aby porozmawiać z Matką Boską w swoich sprawach.
Wizyta w Portugalii była bardzo krótka, ale napewno tu wrócę.
Kamila
Najnowsze